poniedziałek, 26 września 2016

... what if ...

... everything' s fine
when you let it flow
What if, What if
I'll be only myself...
[Rita Pax - "What If"]

Wstaję dziś wcześnie.
Jest za dziesięć szósta i jest jeszcze całkiem ciemno.
Czy to naprawdę jest już rano a może jeszcze noc?
Rozjaśniać się zacznie dopiero za kilkanaście minut.
Zerkam na ten poranek z niebem zaciągniętym chmurami.
Zanim jeszcze zacznie się kolejny pospiesznie zaganiany dzień.
Lato się kończy gdy zaczynają się przytłaczająco ciemne poranki.

Mimo wszystko - ten ciemny, ponury poranek wydaje mi się uspokajający.
Powtarzam sobie: "Nie przejmuj się na zapas, nie przejmuj się za innych".
Nie przejmuj się, poczekaj, przeczekaj, odpuść sobie, może nic na siłę.

"Chodzą" za mną piosenki zespołu "Rita Pax".
Zespół, który odkryłam całkiem niedawno.
I dlaczego wcale nie słychać ich w radio?
Zamiast tego jesteśmy nękani chłamem.

wtorek, 20 września 2016

A gdyby ...

"Dziwna rzecz z tymi rzekami i drogami – rozmyślał Ryjek. – Widzi się je, jak pędzą w nieznane, i nagle nabiera się strasznej ochoty, żeby samemu też się znaleźć gdzie indziej, żeby pobiec za nimi i zobaczyć, gdzie się kończą…"
["Muminki"]

W sobotę - pojechałam do P. na wymianę książkę.
Zawiozłam część własnych książek i zdobyłam nowe do czytania.

Całą niedzielę zajmowali mi goście.
Są mili i ... tak radośnie optymistyczni.

Poniedziałek zaczął się przenikliwie chłodnym porankiem.

A dzisiaj - dzień minął za szybko, za męcząco.
Kolejny dzień, który minął na tysiącu spraw.

G. jest jedną z najbardziej męczących osób jakie poznałam.
W jej towarzystwie odkrywam u siebie wciąż nowe pokłady cierpliwości.

A gdyby rzucić wszystko i zniknąć?
Gdyby wreszcie zrobić sobie te cholerne wakacje?



poniedziałek, 12 września 2016

Potrzeba wakacji.

Poniedziałek rano.
Już jestem zmęczona.
A przede mną poniedziałek, wtorek, środa, czwartek, piątek, sobota i niedziela.
A potem kolejny poniedziałek, wtorek, następne dni - i mam już całkiem dość.

Potrzebuję wakacji.
Długich.
Daleko stąd.

Czekałam na wrzesień.
Myślałam, że wreszcie złapię oddech.
Nic z tego, dni mijają w zawrotnym tempie.
Wrzesień zaczął się absurdalnie i za szybko.
Jestem coraz bardziej zmęczona.