sobota, 30 lipca 2016

Chyba.

Któregoś przedpołudnia pojechałam do P.
Kiedyś bywałam w tym mieście bardzo często, niemal codziennie.
Teraz - jestem zwykle okazjonalnie, turystycznie, bez większego celu.
Niedawno pomyślałam, że P. jest miejscem do którego nie mam po co wracać, nie mam tam czego szukać.
Ale pojechałam, czasem szukam nie wiadomo czego, szukam zagubionego entuzjazmu i małych zachwytów.
A potem przeglądam zrobione tam zdjęcia, większość w moim ulubionym kolorze sepii.

Od dłuższego czasu jestem w ciągłym pośpiechu.
Za dużo do zrobienia, za mało czasu.
Chciałoby się zrobić wszystko.
To, i to, i tamto - a nie da się.
Efekt:
-wciąż jestem zmęczona,
-wciąż męczy ból głowy,
-brak entuzjazmu.
Chyba gorzknieję.
Jak to się stało?

sobota, 23 lipca 2016

Skrawki.

E. znów się przeziębiła.
Kicha, kaszle, przestaje mówić.
Jej torba z lekami wciąż pęczniała.
I co najgorsze - E. rozsiewa zarazki.
I tylko udaje, że nic się nie dzieje.

No i jest jeszcze B.
B. jest miła, strasznie miła.
B. może wykończyć "byciem miłą".
W pewnym momencie chce się od niej uciekać.
Jest jest taki rzep, który nie chce się oderwać.

Przemykam szybko pomiędzy blokami.
Czasem słyszę skrawki czyichś rozmów - kilka słów, zdań.
To tylko głosy dochodzące z balkonów, uchylonych okien.
Nie mam pojęcia kim są ci ludzie, nawet ich nie widzę.

Któregoś poranka widzę panią spacerującą ze swoim psem.
Pani ciągle ogląda się na swojego pupila, który ma zdjętą smycz.
Jamnik jest całkiem tłuściutki i ma minę: "Nie chcę spacerować, muszę odpocząć".
Gdy podbiega wreszcie za swoją panią cały się trzęsie a uszy wachlują mu na wszystkie strony.

Ostatnio męczą mnie bóle głowy.
Zwykle, bez końca, czają się gdzieś w tle.
Gdzie jest granica między bólem głowy a migreną?

Do czytania: Alain de Botton - "Sztuka podróżowania".

niedziela, 17 lipca 2016

Spotkania.

Rano zapatrzyłam się na kalendarz ścienny w kuchni.
Jak to możliwe, że jest już 17 lipca?
Dni mijają zdecydowanie za szybko.

W ciągu tygodnia - spotkanie z A., E. i K.
Od zbyt dawna się nie widziałyśmy.
Wreszcie udało się nam spotkać.
Teraz - parę przegadanych godzin.
A. - ma skłonności do fantazjowania.
Przynajmniej E. jest konkretna i sensowna.
Za to K. jest śmieszką, słychać ją z daleka.

Ostatnio nie lubię wpadać do S.
Niektóre miejsca i ludzie męczą, wyczerpują.


niedziela, 10 lipca 2016

Autobusowe podglądanie.

1.
Jadąc ostatnio autobusem przyglądałam się pewnej dziewczynie.
Była ubrana w lekką, odkrytą sukienkę [ale nie o to właściwie chodzi].
Sukienka odkryła jej tatuaże - na plecach [mniejszy] i na łydce [większy].
Ten tatuaż zajmował całą łydkę, to był jakiś pokrętnie zawiły wzorek.
Im dłużej się przyglądałam tym trudniej było mi dociec co przedstawia.

Może się nie znam, może nie nadążam "za duchem czasów" ale tatuaże mi się nie podobają.
Większość tatuaży jakie widzę u ludzi wygląda po prostu tandetnie i całkiem fatalnie.
Zastanawiam się czy niektórzy nie zdają sobie sprawy jak źle, szpecąco to wygląda.
Nie mam tatuażu, nie planuję go zrobić i jest mi z tym dobrze.

2.
Tym samym autobusem co ja jeździ ten facet, około dwudziestu paru lat.
Zawsze jest w nosem w jakieś grubaśnej, mądrej książce i nic więcej go nie interesuje.
Czasem zerkam co czyta - ostatnio "przerzucił" się na sensacyjne powieści de Mille'a.

3.
A ja, do zaczytywania się mam:
-"Białe zęby" Zadie Smith
-"Hardą" Elżbiety Cherezińskiej