poniedziałek, 27 lutego 2017

"Co słychać?"

Parę dni temu na Facebooku napisał pewien A.
Zadał jedno z tych lakonicznych, irytujących mnie pytań: "Co słychać?" na które nie mam pojęcia co odpowiadać.
Słodzić ["ach i och, jest cudownie i wspaniale"] czy pisać prawdę ["trafiłeś na zły moment, jestem zmęczona i wkurzona"].
I czy kogoś kto zadaje takie pytanie obchodzi co napiszę, czy tylko cukierkowa wersja jest do przyjęcia prawdziwsza już mniej?
Czy obchodzi to tego A. skoro przypomina sobie pierwszy raz od zamierzchłych czasów i jedyne na co się wysila to "Co słychać"?
Jaka odpowiedź jest właściwa, może mam streścić te ostatnie parę lat od matury, kiedy ostatnio mieliśmy kontakt z prawdziwego zdarzenia?
Chodziliśmy do tej samej klasy w liceum ale od tamtej pory minęło ileś czasu a ja nie jestem już tą samą osobą co wtedy, którą zapamiętał A.

sobota, 18 lutego 2017

Podsumowanie tygodnia.

Pierwsze dni tego tygodnia - paskudne, męczące, nerwowe.
Kiedyś, może już niedługo, dostanę ciężkiej nerwicy przez pewną G.

Czwartek - wreszcie trochę spokoju.
Jadę do P. żeby się tam posnuć, pogoda piękna, prawie idylliczna.
I wreszcie mam czas na polowanie z aparatem fotograficznym.

Piątek okazuje się smętnie deszczowy a jadę do Kinoteki.
Staram się przypomnieć sobie kiedy ostatnio byłam w kinie.
Wybieram "To tylko koniec świata" w reż.Xaviera Dolana.

Do zaczytywania się: Kinga Choszcz i Radosław Siuda - "Prowadził nas los".

niedziela, 5 lutego 2017

Kot, P. i goście.

Piątek wieczorem.
W kuchni świeci się światło, uchylone okno, niech się jeszcze powietrzy.
Zaglądam do kuchni, na chwilę zatrzymuję się, stoję oko w oko z kotem.
Kotem - prawdopodobnie czyimś bo zadbanym, tłuściutkim i bliżej nieznanym.
Kotem, biało - czarnym, mocno futrzastnym, który siedzi na parapecie za szybą.
Kotem, którego zanęciło światło i zapachy dochodzące przez uchylone okno.
Popatrzyliśmy sobie głęboko w oczy i za chwilę kot uciekł w ciemność wieczoru.
Dziś po południu - widzę, że ten sam kot krąży po naszym podwórzu.

Wczoraj na parę godzin pojechałam do miejscowości P.
P. niby [w miarę] dobrze znane, dość "oswojone" miejsce.
A mimo to przykro patrzeć jak staje się coraz bardziej zaniedbane.
Zaniedbane, ponure, obdrapane kamieniczki, okna zabite deskami.
Gdyby tylko komuś chciało się postarać, gdyby chciało się chcieć.
No właśnie - gdyby ... wtedy P. mógłby być ładnym miastem.

Dziś po południu - wpadają [spodziewani] goście.
Jest miło ale po ich wyjeździe padam ze zmęczenia.

A wieczorem zaczął prószyć śnieg.

czwartek, 2 lutego 2017

Znikanie.

 "... Jak mówiłam, zniknięcia się zdarzają. Ból staje się fantomowy, krew przestaje płynąć, a ludzie... Ludzie znikają. Tyle jeszcze mam do powiedzenia, bardzo dużo, ale zniknęłam ..."
["Chirurdzy" - Meredith Grey]

Luty wkradł się chyłkiem, tylnymi drzwiami.
Prawie niezauważalnie styczeń stał się lutym.

A dziś mgliście - i to bardzo, coraz bardziej.
Po południu szłam w popołudniowej mgle.
Mocnej, z niewyraźnym światłem ulicznych latarni.
Z mgły wyłaniały się postacie ludzi, samochodów.
Najpierw było słychać osoby, dopiero potem widać.
Pomyślałam: "Mogłabym zniknąć w tej dzisiejszej mgle".