wtorek, 25 września 2018

Wyprowadzanie się na spacer.

Ostatnio zaczęłam więcej "wyprowadzać" się na spacery.
Codziennie, przez przynajmniej pół godziny, czasem dłużej.
Staram się też nie załatwiać żadnych spraw "przy okazji" w tym czasie.
Spacer to tylko spacer, wietrznie myśli a nie zakupy w sklepie, wizyta na poczcie.

Dzisiaj widziałam na spacerze 2 klucze hałaśliwych, gęgających hałaśliwie gęsi.

Mimowolnie jestem świadkiem niekończących się kłótni J. i G.
Nie jestem pewna czy one kiedykolwiek dojdą do porozumienia.
Nawet słuchanie ich sprzeczek bywa emocjonalnie wyczerpujące.

poniedziałek, 17 września 2018

Nie-czucie się.

W weekend - wizyta W. i K.
Wizyta krótka ale zbyt intensywna.
Niestety, K. jest męczący, krzykliwy.

A mnie niespodziewanie dopadło przeziębienie.
Czuję się źle a właściwie nie czuję się wcale.

niedziela, 9 września 2018

Spokojny poranek.

Chłodny, dżdżysty, mglisty poranek.
Mimo to - wyciągnęłam rower.
Jadę pustymi, sennymi ulicami.
Jest aż nienaturalnie cicho, spokojnie.
Niewielu przechodniów, mało samochodów.
Wszyscy jeszcze śpią, może jedzą śniadanie?
Może to urok niespiesznych niedzielnych poranków?

Z odkryć - w Internecie wyszperałam serial "Rita".

sobota, 1 września 2018

Tyle wystarczy.

Całkiem mglisty, niewyraźny poranek.
Przez chwilę miałam ochotę zgubić się w tej mgle.

Po południu wyszłam na działkę.
Leżak. Książka. Kawa. Tyle wystarczy.
Przez liście orzechowca prześwituje słońce.
I jak uwierzyć, że niedługo zacznie się jesień.
A może wcale nie powinnam się dziwić?
Niektóre kwiaty przekwitły, przysychają.
Liście z niektórych drzew zaczynają opadać.
Coraz więcej jest czerwieniącej się jarzębiny.

Ostatni okres to szarobury zlepek podobnych do siebie, męczących dni.
Szukam spokoju, oderwania myśli, nudy [i wcale nie boję się nudzić].

Wczoraj - J. przygotowała drobne "przyjątko" w małym gronie.
Ale nawet wtedy pewna B. przeszkadzała, robiła zamieszanie.
Niektórzy ludzie są bezczelni, nie mają wyczucia chwili.