Potworna dziennikowa dziura od 10 września.
W międzyczasie:
-kilkudniowe problemy z zatokami,
-codzienne popołudniowe spacery,
-pojedyncze wypady rowerowe,
-maniacko zbieram kasztany,
-narwałam też jarzębiny do wazonu.
Wrzesień to mgliste poranki i czasem ciepłe, słoneczne dni.
To także nieudane, wciąż przekładane spotkania z E.
Wymówki E. stają się coraz bardziej śmieszne, absurdalne.
Zauważam wokół coraz więcej przeziębionych, kichających osób.
Nie licząc drobnego epizodu z zatokami na początku września - trzymam się dobrze.
Wrzesień to nieustanne zabieganie [usiłuję odciąć się od spraw w pracy, szukam spokoju].
Do podczytywania: "Dzienniki" Agnieszki Osieckiej.