środa, 24 stycznia 2018

W poszukiwaniu powolności.

Ostatnie kilka dni - spokojne, powolne.
Chciałam oderwać umysł od pospiesznych myśli. 
Przestać przejmować się nieistotnymi drobnostkami.
Ale właśnie szukałam tej powolności i nic-nie-robienia.
Wydaje mi się, że niektórzy nie umieją odpocząć.
Bo jeśli nie będą czegoś robić to zawali się świat.

W poniedziałek odwiedziłam "Miau Cafe".
To kawiarnia "zamieszkana" przez gromadkę kotów.
Sądzę, że zachodzą tu przede wszystkim wielbiciel kotów.

Wybrałam się dziś do Kinoteki na "Cudownego chłopca".
To uroczy, optymistyczny a jednocześnie mądry film.

piątek, 19 stycznia 2018

Z małych odkryć.

Za oknem - szaro i biało.
Szare niebo i biała od śniegu - cała reszta.

Ostatnio porzuciłam [i tak rzadko oglądane] filmy/ seriale na rzecz książek.
Z jednym wyjątkiem, gdy niedawno natknęłam się przypadkiem na serial "13 powodów".
Choć rzadko mi się to zdarza - nie mogłam się oderwać, choć serial jest przygnębiający.
I pewnie nie powinny go oglądać osoby z problemami emocjonalnymi.

To aż zaskakujące" - odkryć dawno istniejącą pizzerię w dobrze znanym sobie mieście.
Jak mogłam nie dostrzegać tego miejsca przechodząc wiele razy w tej okolicy?

Z kolejnych "odkryć" - kawa o smaku białej czekolady.
Eksperymentuję, tropię, szukam "nowych smaków".

Kilka minut rozmowy z pewną M.
Mamy identyczne spostrzeżenia co do K.

Do zaczytywania się: Angelika Kuźniak - "Stryjeńska. Diabli nadali".

czwartek, 11 stycznia 2018

Udawanie.

Początek tygodnia - nieco mroźny.
Szron wkradał się na drzewa, trawniki, bramy.
To wystarczyło żeby od razu zaczęły się narzekania.
Że kłódka zamarzła, że trzeba skrobać szyby samochodu.

A dziś, trochę nieśmiało, zaczął prószyć śnieg.

Przyglądam się pewnym D. i K.
Obie - są w niemal identycznym wieku.
I chyba tylko to je w jakiś sposób łączy.
Poza tym - są zupełnie, całkowicie różne.
Tak różne, że bardziej nie byłoby to możliwe.

Owa D. uważa się za pewną siebie, światową osobę.
Patrząc obiektywnie na jej sytuację - nie jest cukierkowo.
Z drobnostek wiem, że ona dużo nadrabia miną, koloryzuje.
Bywa nieciekawie, nie chciałabym się znaleźć na jej miejscu.
D. wciąż się śmieje [niezależnie od sytuacji], jest głośna.
Ale przecież nie można mieć zawsze świetnego humoru.
Jaka właściwie jest D. gdy nie musi się popisywać, grać?
Gdy wraca do domu i nie musi się w kółko śmiać z niczego?

piątek, 5 stycznia 2018

Z postanowień.

Z postanowień na nowy rok: zachować spokój, uczyć się dystansu.
Nie dawać się wciągać w jakieś małe aferki, które wcale mnie dotyczą.

Pewnej D. w ostatnich dniach, w pracy, dużo "zwaliło się na głowę".
Nie mówi nic o tym co myśli, chodzi na papierosa, śmieje się jakby nic się nie działo.
Dobrze się się maskuje a nerwy "puszczają jej" dopiero później, gdy nikt nie widzi?
Zastanawiam się jak to właściwie z D. jest i jak to jest z moim przejmowaniem się.
Może czasem za bardzo przejmuję się drobnostkami a wyobraźnia za mocno pracuje.
A gdy ktoś przychodzi ze swoją sprawą, o czymś opowiada ja już myślę jak mu pomóc.
Czy to empatia czy może głupota, naiwniactwo, które ktoś zacznie wykorzystywać?
Czasem myślę - może ktoś wcale nie chce tej pomocy a jedynie musi się wygadać.