czwartek, 11 stycznia 2018

Udawanie.

Początek tygodnia - nieco mroźny.
Szron wkradał się na drzewa, trawniki, bramy.
To wystarczyło żeby od razu zaczęły się narzekania.
Że kłódka zamarzła, że trzeba skrobać szyby samochodu.

A dziś, trochę nieśmiało, zaczął prószyć śnieg.

Przyglądam się pewnym D. i K.
Obie - są w niemal identycznym wieku.
I chyba tylko to je w jakiś sposób łączy.
Poza tym - są zupełnie, całkowicie różne.
Tak różne, że bardziej nie byłoby to możliwe.

Owa D. uważa się za pewną siebie, światową osobę.
Patrząc obiektywnie na jej sytuację - nie jest cukierkowo.
Z drobnostek wiem, że ona dużo nadrabia miną, koloryzuje.
Bywa nieciekawie, nie chciałabym się znaleźć na jej miejscu.
D. wciąż się śmieje [niezależnie od sytuacji], jest głośna.
Ale przecież nie można mieć zawsze świetnego humoru.
Jaka właściwie jest D. gdy nie musi się popisywać, grać?
Gdy wraca do domu i nie musi się w kółko śmiać z niczego?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz