poniedziałek, 29 maja 2017

Uciekanie i wracanie.

W sobotę przyjechali W. i K, pojawili się również B., T. i P.
Wszystko miło, poprawnie i bez wkraczania na grząskie tematy.
Niekończący się szum rozmów, komórka B. wciąż dzwoni a ona ją wciąż odbiera.
W którymś momencie nie chce mi się już śledzić kto, z kim, dlaczego i o czym rozmawia.
Zaczynam tęsknić za ciszą, za nie przekrzykiwaniem się i nie wymuszonymi spotkaniami.
Mam ochotę na chwilę uciec zanim ktoś zauważy, że zniknęłam i wróciłam.

Parę dni temu niespodziewanie zmarł pewien J.
Wszyscy zaskoczeni, z poczuciem: jak szybko i łatwo można umrzeć, z dnia na dzień jak J.
Zaczyna się powtarzanie banałów: po co tak szaleńczo pędzić, denerwować się bzdetami.
Bo kończy się tylko na mówieniu a za chwilę każdy znów wpada w ten swój maraton.

Do zaczytywania się: Sławomir Koper - "Żony bogów".

wtorek, 23 maja 2017

Konwalie i drobnostki.

Na moim biurku stoją konwalie w beżowym wazoniku.
Wystarczy tylko żebym się nachyliła i mogę się w nich zanurzyć.

Od  paru dni siedzę nad nowym opowiadaniem.
Zagłębiam się w ten nowy pomysł z niecierpliwością.

Siedzę do późna oglądając Teatr Telewizji na TVP1.
Wracam do "Mistrza i Małgorzaty" w reż. Tyszkiewicza z lublińskiego teatru.
Przypominam sobie to, co parę miesięcy temu widziałam na TVP KULTURA.
Teraz dostrzegam inne drobnostki, to na co nie zwróciłam uwagi wcześniej.

środa, 17 maja 2017

Raz, dwa, trzy.

1.
W poniedziałek wpadłam do rodziny S.

Przeszłam się na krótki, popołudniowy spacer z pewną B.
Słońce grzeje, spokojna okolica domków jednorodzinnych.

Za to J. - jest nadęty, strasznie się przechwala, napusza.
J. jest zbyt pewny siebie żeby dał coś sobie przetłumaczyć.

2.
No a G. jest miły - aż natrętnie miły.
Zaczyna wkurzać tym byciem miłym.
Mam ochotę omijać go z daleka.

3.
Rozkwitają bzy na działce.
Odurzam się ich zapachem.

niedziela, 14 maja 2017

Straszne historie.

"– Czy chcecie posłuchać pewnej strasznej historii? – zapytał Włóczykij zapalając lampę.
– Czy bardzo straszna? – zapytał Paszczak.
– Mniej więcej jak stąd do drzwi albo nawet jeszcze trochę więcej – odparł Włóczykij. – Jeśli to coś mówi, oczywiście.
– Nie, przeciwnie – odparł Paszczak. – Zacznij opowiadać, to ci powiem, w którym miejscu zacznę się bać."
[Tove Jansson - "W dolinie Muminków"].

Ostatni tydzień minął szybko, spokojnie.
Przez chwilę poczułam niepokój: jest zbyt spokojnie, zbyt miło.
Tak jakbym wciąż spodziewała jakiejś "bomby" boję się tego spokoju.

Może czas przestać się bać tego, że jest dobrze, spokojnie?
Przestać wyczekiwać, że kiedy wreszcie znów będzie trudniej?
I pewnie tylko po to, żeby być sfrustrowaną i móc narzekać do woli?
Gdzie zaczyna się granica bania się w miłych dniach i strasznych historiach?

W piątek - dopadł mnie paskudny, ciśnieniowy ból głowy.
W takich momentach [a dobrze już je rozpoznaję] mam dosyć.
Całkiem dość wszystkiego, jedynie mam ochotę gdzieś schować się.

Wczoraj po południu pojechałam na wymianę książek.
Zawsze zaskakują mnie tłumy ludzi jakie tam widzę.
Wydaje mi się, że na wymiany przychodzą sami ludzie.
Ci, którzy nie czytają nie mają po co tam zaglądać.

Z topoli u sąsiadów sypią się, fruwają białe kłaczki.
Z jednej strony podobają mi się topole a z drugiej - te kłaczki są wszędzie.

czwartek, 4 maja 2017

Można odetchnąć.

Majówka minęła.
Można odetchnąć.

Nie lubię majówkowego pędu, nakręcenia.
Tych koszmarnych kolejek w sklepach i krzykliwych reklam.
Nie robię gigantycznych zakupów jakby miała wybuchnąć wojna.
Nie grilluję, zbytnio mnie to nie interesuje i całkiem mi z tym dobrze.
"Kupuj kiełbaski i piwo [a potem biegnij po leki na zgagę i kaca]".
Ile majówek się tak kończy?

Przez ostatnich parę dni miałam nieco więcej czasu.

Nadrobiłam zaległości w czytaniu - książka zamiast grilla.

Notowałam pomysły do opowiadania na małych karteczkach.
Później starałam się posklejać te wszystkie myśli w całość.

Na TVP KULTURA obejrzałam film "Witaj smutku" z 1958 roku.
Te tzw. "stare" filmy mają swój specyficzny, trudny do uchwycenia urok.

Wyciągnęłam rower.
Mimo niesprzyjającej pogody mknęłam przed siebie na rowerze.

Opijałam się białą herbatą o smaku melona i śliwki.

I seans telefoniczny z pewną D.
Potrzebowała pomocy z opornym plikiem i zebraniem informacji do ważnego maila.

Te pierwsze dni maja minęły powoli, spokojnie.
Bez nastawiania się na cokolwiek i zbyt wielkich wymagań.