niedziela, 14 maja 2017

Straszne historie.

"– Czy chcecie posłuchać pewnej strasznej historii? – zapytał Włóczykij zapalając lampę.
– Czy bardzo straszna? – zapytał Paszczak.
– Mniej więcej jak stąd do drzwi albo nawet jeszcze trochę więcej – odparł Włóczykij. – Jeśli to coś mówi, oczywiście.
– Nie, przeciwnie – odparł Paszczak. – Zacznij opowiadać, to ci powiem, w którym miejscu zacznę się bać."
[Tove Jansson - "W dolinie Muminków"].

Ostatni tydzień minął szybko, spokojnie.
Przez chwilę poczułam niepokój: jest zbyt spokojnie, zbyt miło.
Tak jakbym wciąż spodziewała jakiejś "bomby" boję się tego spokoju.

Może czas przestać się bać tego, że jest dobrze, spokojnie?
Przestać wyczekiwać, że kiedy wreszcie znów będzie trudniej?
I pewnie tylko po to, żeby być sfrustrowaną i móc narzekać do woli?
Gdzie zaczyna się granica bania się w miłych dniach i strasznych historiach?

W piątek - dopadł mnie paskudny, ciśnieniowy ból głowy.
W takich momentach [a dobrze już je rozpoznaję] mam dosyć.
Całkiem dość wszystkiego, jedynie mam ochotę gdzieś schować się.

Wczoraj po południu pojechałam na wymianę książek.
Zawsze zaskakują mnie tłumy ludzi jakie tam widzę.
Wydaje mi się, że na wymiany przychodzą sami ludzie.
Ci, którzy nie czytają nie mają po co tam zaglądać.

Z topoli u sąsiadów sypią się, fruwają białe kłaczki.
Z jednej strony podobają mi się topole a z drugiej - te kłaczki są wszędzie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz