poniedziałek, 30 listopada 2020

Śniegowato i ciśnienie.

W sobotę po południu prószył pierwszy, lekki śnieg.
 
W niedzielę dopadł mnie paskudny, ciśnieniowy ból głowy ból głowy.
Choć rzadko mi się to zdarza - zdecydowałam się na popołudniową drzemkę.
 
Dziś rano, wyglądając przez okno, znów dostrzegłam śnieg.
Prószył w nocy, nad ranem, na trawnikach - zostawił cienką, białą pokrywę.

W ciągu dnia - znów ból głowy, ciśnieniowy, męczący przelotnie, falowo.
 
Do podczytywania: książki i reportaże Olgi Gitkiewicz: "Nie hańbi", "Nie zdążę".

wtorek, 24 listopada 2020

Jednostajne ciepełko.

Dni zlewają się w ciąg podobnych do siebie poranków czy wieczorów.
Jest spokojnie, to takie powolne, wręcz nudne i jednostajne ciepełko.
Czasem pojawiają się drobne irytacje ale ogólnie nie mogę narzekać.
Wiem, że to pewnie przejściowe, za długo nie może być miło i cudownie.

poniedziałek, 16 listopada 2020

Spacerowanie.

Po południu idę na dłuższy spacer.
Nie ma 17.00 ale robi się już ciemno.
Idę bulwarem nadrzecznym, mijam plażę miejską.
Wiosną, latem to miejsce kwitnie życiem towarzyskim.
W listopadzie od dawna budki i bary są pozamykane. 
Wypożyczalnie sprzętu wodnego itp. też są nieczynne.
Letnia intensywność nad wodą - zamiera jesienią, zimą.
Przemykają nieliczni spacerowicze wyprowadzający psy.
Jest ciszej, spokojniej, luźniej i zupełnie inaczej niż latem.
Latarnie świecą się mdłym, pomarańczowym światłem.
Rzekę bardziej słyszę niż widzę choć wiem, że tam jest.
Słyszę pluskanie wody, kołysanie się niewielkich łódek.
Drugi brzeg rzeki też tam jest, bardziej wiem to niż widzę.
Po drugim brzegu świecą się nieliczne światła z domów.
Po drugim brzegu są wsie, mniej domów, lasy, jest ciemniej.

sobota, 7 listopada 2020

Z małych zachwytów.

 Z dzisiejszych małych zachwytów:
-kupka książek przyniesionych wczoraj z biblioteki,
-herbata pomarańczowo - cynamonowa w ulubionym kubku,
-przelotny zapach wilgotnych,opadłych na ziemię liści gdy szłam na spacer,
-trafienie na odcinki nowej wersji serialu "Wszystkie stworzenia duże i małe".

wtorek, 3 listopada 2020

Spacerowe podglądanie.

Popołudniami chadzam na spacery. 
Idę przez osiedla domków jednorodzinnych. 
Jest już szarówka, robi się coraz ciemniej.
Wszystko kryje się w świetle ulicznych latarni.
I palą się światła w kuchniach, salonach.
A ja zerkam przelotnie w kolejne okna.
Zaglądam na kilka sekund do czyjegoś świata.