piątek, 27 października 2017

Próbuję wyobrazić sobie.

Poranki paskudnie ciemne i przygnębiające.
Drobne igiełki mżawki nieprzyjemnie kłują w twarz.
Zamykam oczy i próbuję wyobrazić sobie, że jest czerwiec.

Od jakiegoś miesiąca czuję się chora, niedoleczona.
Wciąż problemy z zatokami, wciąż kicham, pokasłuję.

W środę z wizytą wpadli B., T. i J.
Z B. trudno się rozmawia - ona jest bardzo usztywniona.
Pilnuje się żeby nie powiedzieć o słowo za "dużo".
Bo jest zbyt dużo grząskich, trudnych tematów.
B. woli udawać, że ich nie ma i nic się dzieje.

Do zaczytywania się: Michael Booth - "Skandynawski raj. O ludziach prawie idealnych".
Ciekawą recenzją książki znalazłam tutaj:
https://szczere-recenzje.pl/michael-booth-skandynawski-raj-o-ludziach-prawie-idealnych/4013/

czwartek, 19 października 2017

... takie proste ...

"J'aimerais tant voir Syracuse
L'le de Pques et Kairouan
Et les grands oiseaux qui s'amusent
glisser l'aile sour le ven"
[Patricia Kaas - "Syracuse"]

Parę dni temu znów wyciągnęłam rower.
Korzystam z ciepłych, słonecznych dni.
Jadę rowerem byle dalej, przed siebie.
Jadę wzdłuż lasu, prawie polną dróżką. 
Wynajduję spokojne, boczne uliczki.

Jestem zmęczona niekończącymi się, słownymi przepychankami J. i G.
I odpychającą atmosferą jaką tworzą J z K., obie tak zadowolone z siebie.
Aż przestaje się chcieć coś powiedzieć, czy nawet być w ich towarzystwie.

Coraz częściej powtarzam sobie w duchu: "Po co ci oglądanie tych czyichś małych wojenek i przejmowanie się? Wyjedź. Zniknij. Zajmij się czymś innym. Czegoś będzie mniej ale zyskasz spokój".
Gdyby to było takie proste pewnie już by mnie tu nie było.

sobota, 14 października 2017

A gdyby tak ...

Nie lubię takich dni jak dzień nauczyciela, rozpoczęcie czy zakończenie roku szkolnego.
Za dużo bieganiny, zamieszania, sztucznego pompatyzmu i "bardzo ważnych gości".

Dzisiejszy poranek nieco mglisty, niewyraźny.
A gdyby tak schować się w tej mgle, zniknąć na dłużej?

niedziela, 8 października 2017

"Ciężki tydzień".

"Miałem ciężki tydzień a dziś dopiero wtorek."
["Przystanek Alaska" - Chris Stevens]

Już od rana - tylko szaro, tylko cicho i równomiernie deszcz stuka o parapet.
Wczoraj było całkiem słonecznie, przedwczoraj jeszcze wyciągnęłam rower.

W takie ponure dni jak dziś opijam się herbatą, więcej czytam.
Siedzę nad opowiadaniem choć na razie to luźne notatki na kartkach.
I krążę nie mogąc znaleźć sobie miejsca, wydeptując niewidzialne ścieżki.

Czuję się zmęczona, wyczerpana drobnostkami wysysającymi energię.
Zostaje tylko poczucie przezroczystości, jakby było mnie coraz mniej.
Uczę się stawiać granice, nie przejmować na zapas, nie martwić o wszystko.
Bo inaczej całkiem zniknę, wyblaknę a X czy Y i tak nie doceni moich starań.
Bo zmienię się w pewną J., powtarzam sobie: "nie zawsze bierz z niej przykład".
J. jest sfrustrowana, nie umie powiedzieć "stop", musi być zawsze i zrobić wszystko.

Jestem wręcz przerażona tym jak szybko, chaotycznie mijają dni.
Wiele rzeczy staje się miałkie, powierzchowne, to tylko skrawki całości.