środa, 29 sierpnia 2018

Przemykające dni.

Wydaje mi się, że ostatnie dni przeciekają mi przez palce.
Kolejne godziny, dni - przemykają zbyt szybko na drobnostkach.
A ja usilnie próbuję skupić się na tym co istotne, co rzeczywiście chcę zrobić.
Przedzieram się przez te drobnostki, przez to co za bardzo zabierają mi czas.

Wciąż i wciąż męczą mnie bóle głowy.
Może ciągnie za mną to zapalenie ucha?

piątek, 24 sierpnia 2018

Krótko i zwięźle.

Dzisiaj - krótko i zwięźle.

Ostatnio widzę wszystko w czarnych barwach.
Wersja: "szklanka do połowy pusta".
Nie silę się na optymizm.

Ten tydzień był męczący.
Drobnostki wysysały ze mnie energię.

W domu - "drobny remont".
Niby drobny a i tak czasochłonny.

Nie mogę pozbyć się zapalenia ucha.
Czuję się wyczerpana mocnymi antybiotykami.

wtorek, 14 sierpnia 2018

Zachwyty i marzenia.

Ostatnio zaskoczyła mnie pewna J. - zrobiła się spokojniejsza, milsza.
Nie mogłam się nadziwić - jak to możliwe, że ktoś taki jak ona łagodnieje?

Wczoraj - wybrałam się do kina na "Księgarnię z marzeniami".
Piękny, spokojny i kameralny film - i nie więcej już nie potrzeba.

Film wypatrzyłam w niewielkim studyjnym kinie "Kultura".
Od dłuższego czasu odwiedzam tylko takie kina - niewielkie, klimatyczne z ambitnymi filmami.
Sieciowe kina w centrach handlowych omijam z niechęcią [bezsensowne filmy i kłębiące się tłumy].

Marzy mi się - mieć właśnie taką księgarnię jak bohaterka filmu.

No i nie ma to jak nabawić się zapalenia ucha w sierpniowe upały.

Do zaczytywania się: Paul Theroux - "Stary ekspres patagoński. Pociągiem przez Ameryki".

niedziela, 5 sierpnia 2018

Różności.

Końcówka lipca - przyjemnie powolna, niespieszna.
Za to sierpień - jest zbyt szybki, zbyt intensywny.

Upalnie, zbyt upalnie - ostatnio słyszałam coraz więcej narzekania z tego powodu.
Jest upalnie więc na rower wskakuję nawet o 6.00 rano i wtedy mam szansę odkrywać poranne widoki znanych miejsc.

Dziś w nocy, nad ranem - zrobiło się burzowo.

Przyglądając się parę dni temu pewnej K. pomyślałam, że trudno ją rozgryźć.
Niby ją znam - ale chyba nie do końca, być może kończy się na tym "niby".

W piątek po południu - przyjazd W. i K., wyjechali dziś rano.
Są mili, starają się być mało absorbujący ale i tak skupiają na sobie uwagę.
Niestety, K. bywa męczący a jego wywody i teorie są niestrawne, odstraszają.

Nie mogę spać więc więcej czytam, trochę oglądam [to co wyszperam w Internecie bo na to co oferuje telewizja szkoda czasu].