sobota, 28 grudnia 2019

Odrealnienie.

Kilka ostatnich dni to przyjemne odrealnienie.
Moment, gdy zastanawiam się jaki jest dzień tygodnia.
Moment, gdy dużo spaceruję i jeszcze więcej czytam.
Przyjemną odskocznią są filmy na TVP KULTURA.

Pogoda jest dziwna, jesienna, szaro - pochmurna, na pewno nie zimowa.
Gdyby nie ozdoby i światełka nie zauważyłabym, że to Boże Narodzenie.

Wczoraj, trochę podglądam podsłuchuję - w autobusie i metrze.
Spaceruję, zbieram drobiazgi, wyciągam aparat fotograficzny [stary ale niezniszczalny].
Nie mogę się powstrzymać i buszuję w księgarni z tanią książką [wychodzę z 3 kupionymi książkami i poczuciem - kiedy ja to wszystko przeczytam?].

czwartek, 19 grudnia 2019

Zbyt.

Dzisiaj był jeden z tych mocno mglistych poranków.
Wtedy gdy mgła jest tak gęsta i mocna, że niewiele widać.
Miałam ochotę zniknąć w tej mgle, zboczyć ze znanej drogi.
Może w końcu udało by mi się odpocząć, uspokoić myśli?
Ostatnio dni mijają zbyt szybko, zbyt intensywnie, szaleńczo.
Czuję się przytłoczona nadmiarem informacji, spraw do załatwienia.
Informacje przelatują zbyt szybko, zanim uda się nad czymś zastanowić.

wtorek, 10 grudnia 2019

Światełko w tunelu.

Żeby nie było zbyt pięknie - wróciły problemy z zatokami.
Znów zaczynam się "truć" lekami, czuję się całkiem fatalnie.

Małym światełkiem w tunelu okazała się przesyłka od pewnej M.
Przesyłka była pełna niespodzianek, które bardzo mnie ucieszyły.

niedziela, 8 grudnia 2019

Autobusowe rozmówki.

Wczoraj po południu czekała mnie dłuższa podróż autobusowa.
Nawet nie sądziłam, że jeszcze tyle osób podróżuje autobusami PKS.
Zajęłam jedno z ostatnich wolnych miejsc, obok przypadkowego jakiegoś pana, którzy drzemał.
Pan ocknął się dość szybko, gdy się poruszył ujawnił się jego fatalny stan oraz odór dawno nie mytej osoby.
Pan okazał się ożywiony, zainteresował się książką, którą czytam a stąd niedaleko już było do jego monologu.
Pan mówił o Hemingwayu, Szekspirze, opowiadał o swoim pobycie we Włoszech, lekko przeszedł do domorosłego filozofowania.
Nie mam nic przeciwko lekkim, ogólnym rozmowom w autobusie ale nie jestem osobą, która wywnętrza się każdej napotkanej osobie.
Ów pan, chyba w pewnym momencie zorientował się, że nie jestem zbyt entuzjastycznie  nastawiona do rozmowy i jego dociekliwych pytań, uciszył się.
Po wyjściu z autobusu - wreszcie mogłam wziąć głębszy oddech [nie miałam gdzie się przesiąść, większość podróżnych jechała na długie trasy].
I pomyślałam - gdyby ów pan, u którego widziałam przebłysk inteligencji był zadbany, bez podejrzenia o nałogowe picie, czy byłby inaczej postrzegany?
Mam wrażenie, że osoby, które znajdują się, choćby na skraju na skraju bezdomności, nałogów, nie znajdują się tam bo chcą czy jest to splot okoliczności?

poniedziałek, 2 grudnia 2019

Błotniście.

"Są dwie pory roku na Alasce: błotnista i mniej błotnista".
["Przystanek Alaska"].

Grudzień zaczął się przymrozkami i deszczo - śniegiem.
Dzisiejsze popołudnie zrobiło się całkiem błotniste.

G. i D. ostatnio całkiem zbzikowały, dały się pochłonąć weekendowym wyprzedażom.
Patrząc na nie mam wrażenie, że zachowują się jak zakupoholiczki, które chcą mieć jeszcze więcej.
Mnie "dopadł" odmienny stan - im mniej tym lepiej, robię porządki - co rzeczywiście jest mi potrzebne?

Coraz bardziej żałuję, że doba nie ma 48 godzin.
Mam wrażenie, że brak mi czasu a zwłaszcza na to co istotne.

czwartek, 21 listopada 2019

Oby do grudnia.

Listopad okazał się paskudnym miesiącem.
Co i rusz dzieje się coś niespodziewanego.
Wszystko układa się nie tak jak powinno.
Odliczam już dni do końca listopada.
Czy grudzień okaże się łaskawszy?

poniedziałek, 11 listopada 2019

Wyczerpanie.

Zaniedbuję się.
Ostatnio za rzadko tu piszę.
Powinnam mieć coś na usprawiedliwienie.
 
Ostatnio czułam się wyczerpana.
Przede wszystkim emocjonalnie.
Dopadła mnie bezsilność, zmęczenie.
W pewnym momencie - odpuściłam.
Postanowiłam zwolnić, nie robić nic.
Może to dziwne gdy wszyscy wokół pędzą.
Bo trzeba biec z pracy do pracy, na zajęcia.
Bo trzeba poodkurzać i wypucować dom.
A ja, jedyne na co miałam ochotę to odpocząć.
Pozwoliłam sobie na takie nic - nie - robienie.
Niektórzy nazwą to lenistwem, stratą czasu.
A może nie umiemy już odpoczywać?
Bo trzeba coś robić, nie ważne czy ma to sens?

Z plusów:
-uporządkowałam sporo notatek,
-przeczytałam zalegające od zbyt dawna książki.

niedziela, 3 listopada 2019

A może by uciekać?

W piątek - Wszystkich Świętych.
Po południu - miało być drobne spotkanie rodzinne.
Pojawili się zapowiedziani goście i ci niespodziewani.
W pewnym momencie miałam ochotę uciekać z domu.
Było 14 osób, w tym 2 małych krzyczących i biegających dzieci.
Plątanina ubrań i butów, niekończące się prośby o kawę, herbatę, ciasto.
Chaos, harmider, toczy się kilka wątków rozmów i wszyscy chcą się przekrzyczeć.
Pomyślałam: "Gdybym wyszła to nawet nikt tego nie zauważył a jeśli już - dawno by mnie tu nie było".

niedziela, 27 października 2019

O poranku.

Nie cierpię zmian czasu - z letniego na zimowy i odwrotnie.
Moim zdaniem takie zmiany nie dają nic sensownego.
Źle i mało śpię, przez te zmiany - jeszcze gorzej.
Zwłaszcza wtedy gdy budzę ok. 4.00 rano.

Wczoraj po południu wybrałam się na wymianę książek.
Spotkałam się tam z pewną S., nie umawiałyśmy się na godzinę ani w ogóle.
To przypadek, choć obie spotykamy się na tej wymianie, choć lubimy różne książki.
S. szuka kryminałów i książek dla małej córki, mnie wciągają reportaże i książki podróżnicze.

Do obejrzenia - "Stowarzyszenie miłośników literatury i placka z kartoflanych obierek".

poniedziałek, 21 października 2019

Mgliste zagubienie.

Ostatni tydzień był męczący.
Przede wszystkim - wyczerpujący psychicznie.
Coraz częściej myślę o choćby małych wakacjach.

Chwilami jestem coraz bardziej zmęczona innymi ludźmi.
Niestety, przyczynia się do tego kilka konkretnych osób.
Problemy niektórych osób wydają mi się przytłaczające.
Szkoda, że te osoby wylewają z siebie swoje sprawy.
A wystarczyłoby zająć się sobą, przestać tyle mówić.

Patrząc na dzisiejszą, poranną mgłę miałam ochotę się w niej zagubić.

piątek, 11 października 2019

Literacko.


Powieści Tokarczuk nie są lekkie, łatwe ani przyjemne.
Tokarczuk nie równa się sentymentalne romansidło ani komedyjka romantyczna.
Za romansidło czy komedyjkę raczej nie dostaje się literackiej Nagrody Nobla.
Nawet jeśli ktoś kojarzy nazwisko Tokarczuk – to ile osób wysiliło się by przeczytać choćby 1 jej książkę?
I mam poczucie, że literacki Nobel jest przyćmiony przez nasze śmieszno – straszne wybory parlamentarne.

poniedziałek, 7 października 2019

Przedzieranie się przez drobiazgi.

"Mówienie tak bardzo przeszkadza w myśleniu”.
[„Opowiadania z Doliny Muminków”]

Przeziębienie wciąż trzyma.
Kaszlę i kaszlę – nie mogę przestać.

Jestem zmęczona drobiazgami.
Nazbierało się tych drobnostek.
Nie da się ich ominąć, nie widzieć.
Muszę się przez nie „przedrzeć”.

Pewna G. jest nie do zniesienia, mówi za dużo, za głośno.
Nerwowa, kłótliwa, z nieopanowanymi wybuchami gniewu.
Jest osobą z którą ciężko spokojnie rozmawiać, współpracować.
Czy tylko skakać wokół niej na palcach w zależności od nie – humoru?
Czy wreszcie nakrzyczeć  na nią żeby nie doprowadzała ludzi do nerwicy?

Dla spokoju i oczyszczenia myśli – wyprowadzam się na długie spacery.

Do podczytywania: Michael O’Brien – „Opowieść ojca”.
Książka, która wymagania skupienia, zagłębienia się przy czytaniu.
Czy objętość może przerazić? – książka ma "jedynie" 1060 stron.

piątek, 27 września 2019

Podejrzane i podsłuchane.

Wybrałam się do Kinoteki na film "Downton Abbey".
Serial miał urok, zachwycał drobnymi szczególikami.
W filmie, który dziś widziałam, brak już tego "czegoś".
Film piękny wizualnie, jest rozmach, stroje, dużo humoru - wszystko się zgadza ale ...
Ale właśnie ten rozmach był przytłaczający, zbyt wiele powierzchowności, lukru, bajkowości.

Jeżdżąc autobusami, chcąc nie chcąc, słyszę skrawki czyichś rozmów.
Czasem te rozmowy, choć wyrwane z szerszego kontekstu, bywają intrygujące.
Niektóre z nich zapamiętuję z myślą - to świetny początek na nową historię, nowe opowiadanie.
Dziś, stojąc w kolejce do kinowej kasy, nasłuchiwałam rozmowy 2 starszych pań stojących za mną.

Do zaczytywania się - Magda Łucyan - "Powstańcy. Ostatni świadkowie walczącej Warszawy".

piątek, 20 września 2019

Wrześniowo.

Być może dopadło mnie przeziębienie.
A może, jednak, to tylko jesienne przesilenie?
Pokasłuję, w gardle sucho a głos zmienia mi się na niższy, chrobotliwy.

Mimo wszystko wybrałam się dziś po południu na spacer.
Słonecznie, cieplej niż ostatnio, bez wiatru - urokliwy, wrześniowy dzień.
I to już ta pora, ta godzina, że kształty wydają się rozmyte, niewyraźne.
Nazbierałam kasztanów, niektóre obłupując dopiero z łupinek.
Nad głową przeleciał mi klucz odlatujących gdzieś daleko żurawi.
Kto mi podpowie - jaki będzie przymiotnik od żurawiego klangoru?

poniedziałek, 16 września 2019

Bilet w jedną stronę.

Ostatnie dni minęły mi w cieniu paskudnego, nasilającego się zatokowego bólu głowy.

Czuję się coraz bardziej zmęczona i wyczerpana.
Próbuję zebrać myśli w tym codziennym skołowaniu.
Zbyt wiele spraw i tematów, które próbuję ograniczać.
A niektóre osoby są bezczelne, wciąż czegoś chcą i chcą.
W efekcie – nie mam już chęci ani energii by zająć się sobą.

Mam coraz większą ochotę zniknąć, kupić bilet w jedną stronę i nie wrócić prędko.
Może wtedy każdy zajął by się sam swoimi sprawami zamiast zwalać na to na innych?

sobota, 7 września 2019

Zebranie myśli.

Tak jak się spodziewałam - początek września był bardzo męczący, intensywny.
Funkcjonować w takim trybie zbyt długo byłoby stanowczo nie do zniesienia. 
I jak "złapać oddech" gdy wciąż ktoś coś chce i jest milion ważnych spraw?
Może wziąć przykład z D., która ma wszystko w nosie, iść na zwolnienie?
Staram się zebrać myśli, uporządkować zdarzenia w otaczającym chaosie.
Robię notatki na koniec dnia - to pomaga złożyć zabiegany dzień w całość.

Miło zaskoczyła mnie pewna S.
To budujące, że są jeszcze osoby przejmujące się innymi ludźmi.

niedziela, 25 sierpnia 2019

Krążę i szukam.

Czy to idealny koniec sierpnia?
Ciepło, słonecznie, błękitne i bezchmurne niebo.
Świetna pogoda na spacer czy dłuższą rowerową wyprawę.

A mimo to - nie opuszcza mnie smętny nastrój.
Smętny nastrój, którego nie umiem opisać ani, tym bardziej, odgonić.
Poczucie - jest zbyt pięknie, idealnie, spokojnie by było to prawdziwe.
Dzisiaj - to taki dzień, kiedy krążę - choć sama nie wiem za czym.
Szukam - choć sama nie wiem co chciałabym znaleźć.

Do podczytywania - Hanya Yanagihara - "Małe życie".
Choć beletrystyka ostatnio coraz bardziej mnie irytuje - ta książka wciąga, nie mogę się oderwać.

sobota, 17 sierpnia 2019

Małe muzeum, małe kino.

Wczoraj - intensywnie.
Małe muzeum i małe kino - ale mają w sobie niezwykły urok.

Wizyta w Muzeum Azji i Pacyfiku.
Muzeum niewielkie ale warte uwagi, godne polecenia.

I kino Kultura z filmem - "Gdzie jest Bernadette".
Główna bohaterka może wydać się pokręcona, może chwilami rozchwiana.
Jest też szczera do bólu - mówi co myśli - nawet jeśli jest to dalekie od poprawności politycznej.

środa, 14 sierpnia 2019

Trochę niespodzianek.

Wczoraj - jednodniowy wypad na Mazury.
Zwykle traktowałam Mazury trochę "po macoszemu".
Mazury wydawały mi się przede wszystkim mocno przereklamowane.
Mazury równało się mało ambitne, banalne spędzanie czasu nad wodą.
Całe szczęście, udało się tam znaleźć trochę uroku i niespodzianek.

czwartek, 8 sierpnia 2019

Zbyt intensywnie.

Ostatnie dni mijają mi intensywnie, wir spotkań - sporo ludzi w krótkim czasie.
I złapałam się w pewnym momencie na myśli: "Jestem zmęczona innymi ludźmi".
Nawet jeśli to doskonale znane czy lubiane osoby to chyba nastąpił przesyt.

Najpierw -  rodzina S.
Małżeństwo plus 2 dorosłych synów.
Patrząc na nich - mam mieszane uczucia.
Dominująca żona i matka, rodzina jest jej podporządkowana.
Matka, która w jakiś sposób całkiem "ubezwłasnowolniła" synów.
Obaj są po 40 - stce, kawalerowie, zachowują się jak maminsynkowie.
Są bardzo zżytą rodziną i chyba są zbyt zamknięci we własnym kręgu.

Przyjechała dawno nie widziana S. z 4 - letnim synkiem.
Synek to na pierwszy rzut oka - radosny i uroczy chłopiec.
Im dłużej się z nim przebywa - jest uparty, absorbujący, marudny.
Co przykre - S. nie ma żadnej pomocy przy chłopcu ze strony partnera.
Partner jest a jakby go nie było, to egoista, który dba tylko o siebie.

J. miał 30 urodziny, msza okolicznościowa w kościele i mini przyjątko dla rodziny.
J., którego kiedyś wcale bym o to nie podejrzewała, stał się uduchowiony i religijny,

sobota, 27 lipca 2019

Rozczarowanie.

Parę dni temu wybrałam się do warszawskiego ZOO.
Później żałowałam tej wizyty, sama "zniszczyłam", zrewidowałam swoje skojarzenia, wspomnienia o tym miejscu.
Ostatni raz byłam w ZOO w czerwcu 2003 roku, wybraliśmy tam naszą licealną klasą, tuż przed zakończeniem roku szkolnego gdy dni w szkole są już "luźniejsze".
Może w pamięci zapadła mi jakaś szczególna, niepowtarzalna atmosfera tamtego dnia bo teraz chodząc alejkami ZOO czułam jedynie trudne do określenia rozczarowanie.
Szkoda mi było zwierzaków, które wyglądały na umęczone, znudzone a samo ZOO jest mocno skomercjalizowane - to zupełnie inne miejsce niż z moich wspomnień.
Mnóstwo budek z lodami, słodyczami, kawiarnie, maskotki, kolejki, bryczki - wszystko jest dla dzieci i pod dzieci a zwierzęta są na ostatnim miejscu, można "rzucić im przelotne spojrzenie".
Wiem, że ZOO musi się z czegoś utrzymać, że m. in. dlatego bilety wejściowe nie są najtańsze a zamiast skupić się na zwierzętach - jest tam mnóstwo tandety a rodzice mogą zostawić tam "majątek".

Wczoraj po południu - wpadła z wizytą B.
Choć "nadrabiała miną" siląc się na dobry humor - widziałam, że tego humoru jej brak.

wtorek, 23 lipca 2019

Intensywność.

Ostatni tydzień minął intensywnie i turystycznie.
Ale to taka intensywność, przed którą nie uciekam.
Czasem szukam właśnie takiej szybkości i ciągłych zmian.
Ostatni tydzień to sporo nowych wrażeń, widoków, smaków.

wtorek, 16 lipca 2019

Umykanie.

Przemykają i umykają mi kolejne dni.
Może za bardzo skupiłam się na drobiazgach.
Na tym żeby coś uporządkować, zapanować na tym co jest wokół mnie.
Może za bardzo chcę wszystko zaplanować, wcisnąć w ramy planu dnia.
Może za bardzo uczepiłam się złudnego bezpieczeństwa, poczucia kontroli.

niedziela, 7 lipca 2019

Szczyty bezczelności, szczyty skąpstwa.

Pewna X. jest bezczelna, pod pozorem bycia dobrą ciocią - wykorzystuje ludzi, wyciska z nich wszystko co się da.
I kiedy wydaje się, że bardziej bezczelna już nie może być, że bardziej już się "nie da" - okazuje się, że jednak może być.

Mam wrażenie, że im ktoś jest bardziej bogaty ale o im więcej ma się na koncie - tym większe "skąpiradło" - jak wydać mniej żeby mieć jeszcze więcej?.
Tak samo jest z pewnym przyzwyczajeniem do władzy, z byciem "na stanowisku", "trzymaniu" łapki na wszystkim, brakiem umiejętności dzielenia się obowiązkami.
Jak ktoś kto przyzwyczaił się do bycia kimś "ważnym", kimś wokół wszyscy skaczą i się przymilają - ma wziąć głębszy oddech i spuścić z siebie powietrze napuszenia?
Chyba jednak jest bardzo dużo prawdy w przysłowiu - apetyt rośnie w miarę jedzenia.

niedziela, 30 czerwca 2019

Zmiany i schematy.

Wczoraj i dziś - wizyta rodzinki, miło ale też nieco męcząco.
Jak uciec jak zastarzałych schematów w które wpadają najbliżsi?
Jak ich przekonać do zmian, których oni za wszelką cenę nie chcą widzieć?
No i ilość teorii spiskowych jakich musiałam wysłuchałam - nieskończona.

Z moich zmian - ostatnio byle jak śpię więc wcześnie wstaję.
W związku z tym na rowerze można mnie spotkać przed 6.00 rano.

Do podczytywania - autobiografia Agathy Christie.

Do oglądania - wciągnęłam się w serial "Downton Abbey".
Do tej pory widziałam tylko kilka przypadkowych odcinków.
Teraz oglądam - solidnie, chronologiczne i nie mogę się oderwać.

czwartek, 20 czerwca 2019

W końcu spokojniej?

Nie mam pojęcia kiedy przemknęły mi ostatnie dni - na pewno za szybko i za intensywnie.
Kumulacja różnych spraw w zbyt krótkim okresie - a mi już chwilami trudno zebrać myśli.
Może w końcu, w najbliższych dniach, chociaż trochę, na chwilę, będzie spokojniej?

Jestem coraz bardziej zmęczona, poirytowana pewnymi ludźmi i wynikającymi z tego "układami i układzikami".
Mam coraz większą ochotę odciąć się właśnie od tych osób, coraz bardziej dojrzewam do zmian [w duchu mam chęć na zmiany szybkie i radykalne].

piątek, 7 czerwca 2019

Czerwcowe chorowanie.

Niespodziewany problem z zatokami.
"Załatwiła" mnie klimatyzacja w autobusie.
Czuję się marnie, kicham, paskudny ból głowy.
Jestem coraz większym przeciwnikiem klimatyzacji.
Klimatyzacja może ma i plusy - ale równie dużo minusów.
Czuję się idiotycznie - jak można być chorym w czerwcu, w taki upał?

Żeby nie było za mało - naciągnęłam mięśnie w kostce.
Muszę zwolnić tempo chodzenia, odpuściłam jazdę na rowerze.

W Internecie natknęłam się na program dokumentalny - "Karen Blixen, afrykański sen".

poniedziałek, 3 czerwca 2019

Ulubiony miesiąc.

Czerwiec zaczął się upalnie z intensywnie błękitnym niebem.

Czerwiec to mój ulubiony miesiąc.
Pachnie jaśminem, lawendą, frezjami.
To także długie, jasne wieczory i wczesne poranki.
Czerwiec zawsze wydaje mi się nierealnie piękny.

Wczoraj po południu - wizyta W., K. i B.

Czytam - dużo, zachłannie.

Rower - to długie wyprawy, wyszukuję nowe trasy.

niedziela, 26 maja 2019

Męczące spotkanie.

Wczoraj - przyjątko rodzinne.
Byli goście spodziewani i ci niespodziewani.
Wieczór to lekki chaos i całkowity harmider.
Toczyło się ileś wątków rozmów, bieganina dzieci.
Czułam się zmęczona, czekałam końca tego przyjątka.
Nie znoszę takich spotkań - z nikim się nie porozmawia.
Mnóstwo krążenia, tłum ludzi i wszystko się "rozmywa".

Dziś rano - jadę rowerem.
Długa, nowa trasa - cicho, spokojnie.
Na poboczu rosną polne maki i chabry.

poniedziałek, 20 maja 2019

Absurdalne uczucie.

Sobotni poranek zaczął się od burzy.

W sobotnie popołudnie wybrałam się na wymianę książek.
Można przywieźć i wziąć 10 sztuk i nie można przynosić podręczników szkolnych.
Widziałam sporo zainteresowanych w różnym wieku buszujących w książkach.

W niedzielę – wybrałam się na mini wystawę fotograficzną.
Urząd miasta organizował wystawę z okazji zbliżającego się Dnia Dziecka.
Wystawę tworzyli mieszkańcy przynosząc własne, rodzinne zdjęcia dzieci.
Jedyne ograniczenie – aby zdjęcia były do końca lat 50 XX w. –a najlepiej starsze.
Zainteresowałam się, udostępniłam kilka zdjęć swoich ciotek z ich dzieciństwa.
To było aż absurdalne patrzeć na znane zdjęcia na banerach fotograficznych.

A dziś – dzień minął zdecydowanie za szybko, na drobnostkach skupiających uwagę.
Nie wiem czy kiedykolwiek uda mi się wolniej chodzić [bo na pewno nie teraz].
I chciałabym w końcu przestać zajmować się sprawami, które mnie nie dotyczą.

Do zaczytywania się: Zadie Smith – „Swing time”.

wtorek, 14 maja 2019

Nie mam pojęcia.

Nie mam pojęcia jak to możliwe, że jest już niemal połowa maja.

Wciąż się staram - nie przejmować się na zapas.
Wciąż próbuję - odpuszczać - przede wszystkim samej sobie.
Nie starać robić wszystkiego w możliwie najkrótszym czasie.
Cokolwiek ktokolwiek powie, pomyśli - nie mam na to wpływu.

Patrząc na pewne osoby z otoczenia wydaje mi, że nigdy się nie zmienią.
Tak bardzo się okopały na swoich pozycjach, że nie dadzą sobie nic przetłumaczyć.
Dojrzałam do myśli, że próba zmian nic nie daje - ja się przejmuję a czyjś upór jest niezmienny.
Może najlepsze co można zrobić to zostawić ich tam gdzie są - niech walczą dalej między sobą?

Do zaczytywania się: Kinga Choszcz - "Nepal. Pierwsza wyprawa".

Nie mogę oderwać się od piosenek Patricii Kaas z "Piano Bar".

niedziela, 5 maja 2019

Spokojna majówka i porządki.

Tzw. majówka minęła spokojnie.
Sporo spacerów i dłuższych przejażdżek rowerowych.
Nadrobiłam trochę zaległości filmowych i książkowych.
Nie miałam wielkich planów, nic koniecznie do zrobienia.
Żadnych majówkowych grilli - to irytująca " moda" - jak przymus wyjeżdżania gdzieś.
To sztuczne nakręcanie - jak majówka to trzeba grillować [a później łykać tabletki na zgagę].

Zrobiłam też odzieżowe porządki - radykalne i zdecydowane.
Czas rozstać się z niektórymi rzeczami, których już nie noszę a one zalegają.
Część rzeczy w bardzo dobrym stanie wystawiłam na jednym z portali aukcyjnych.
Nie wyrzucam ubrań do pojemników [nie wiem co dzieje się dalej z tymi rzeczami].
Gdy przekazuję rzeczy konkretnej osobie - wiem, że rzeczywiście komuś to się przyda.

wtorek, 30 kwietnia 2019

Odklejenie od rzeczywistości.

W ostatnim czasie wpadłam w rutynę.
Ciąg pospiesznych, identycznych dni.

Na jeden dzień postanowiłam odkleić się od rzeczywistości.
Pomyślałam, że muszę jechać gdziekolwiek, zrobić cokolwiek.
I niech to będzie coś innego od tego co otacza mnie codziennie.

Pojechałam do P., gdzie teoretycznie nie mam po co jechać.
Nie byłam tam z nikim umówiona, nie miałam nic do załatwienia.
A właśnie tam - udaje mi się zebrać myśli, to co powinno nabiera sensu.
Zwalniam krok, zwykle zbyt pośpiesznie chodzę [biegnę] - a w P. niezmiennie jest nierealnie i spokojnie.
Prześlizguję się po znanych sprzed lat uliczkach, niektóre miejsca nie zmieniają się wcale, inne - całkowicie.

Wybrałam się do kina na "Schyłek dnia".
Niepokojący film pełen zagubienia i poszukiwania.

Wyłapuję drobnostki.
Uspokajający rytm, stukot tramwajowych kół.
Przelotny zapach dopiero rozkwitającego bzu.

poniedziałek, 22 kwietnia 2019

Spacery i rower.

Wielkanoc minęła mdło, nijako.
A spodziewałam się sama - nie - wiem - czego".

Parę dni temu ściągnęłam ze strychu rower.
Przez jesień, zimę i wiosnę - wyprowadzałam się na spacer.
A teraz - z wiosennym entuzjazmem wsiadam na rower.
Polubiłam spacery ale jeśli mam wybór - wybiorę rower.

Niespodziewana wizyta T., J. i P.
Niby na parę minut ale pozostawili po sobie jakiś niesmak.
Chciałoby się powiedzieć o nich - taka rodzina napaleńców.

Do podczytywania: Haruki Murakami - "Ślepa wierzba i śpiąca kobieta" oraz Iza Michalewicz - "Życie to za mało. Notatki o stracie i poszukiwaniu nadziei".

środa, 17 kwietnia 2019

Nie - przejmowanie się.

"Bez względu na to, jak bardzo gruboskórni staramy się być, są tu miliony zakończeń nerwowych, otwartych i osłoniętych, czujących zdecydowanie za wiele. I chociaż robimy, co możemy, by uniknąć bólu, czasem nie da się przed nim uchronić. Czasami to jedyne, co pozostało… po prostu czuć. "
["Chirurdzy"].

Ostatnie dni męczące - i to coraz bardziej.
Łatwo jest mówić żeby o czymś nie myśleć.
Zazdroszczę tym, którzy umieją się tak "odciąć".
Wciąż się uczę nie - przejmowania, odcinania.

Próbuję się skupić na drobnostkach.
Bo przynajmniej nad tym mogę zapanować.

wtorek, 9 kwietnia 2019

Magnoliowe zachwyty.

Zachwycam się kwitnącymi magnoliami - wszystkimi, jakie widzę.
Może właśnie ich krótki - ale piękny - żywot kwitnienia tak zachwyca?

Spotkanie z B. - nie widzianą od 2 miesięcy.
Sympatycznie, spokojnie, całkiem naturalnie.
W innym towarzystwie B. dziwnie się spina.

niedziela, 31 marca 2019

Wybór ... oglądania.

Forsycje aż "rwą" się do kwitnienia.
Pączki pękają coraz bardziej się zażółcając.

Obejrzałam w Internecie film "Powrót Bena".
Film prosty, ale i przenikliwy, smutny, o relacjach rodzica z uzależnionym - niemal dorosłym dzieckiem.
I choć uwielbiam "Notting Hill" to cieszę się widząc Julię Roberts nie tylko w komedyjkach romantycznych.

Zorientowałam się w pewnym momencie jak niewiele oglądam telewizję.
Tylko reportaże, programy dokumentalne czy podróżnicze - i trzeba się naszukać żeby znaleźć coś wartościowego.
W ogóle nie interesują mnie głupie programy czy seriale o których czasem, chcąc nie chcąc, słyszę w rozmowach G. czy D.
Choć poziom tego co jest w telewizji wydaje się coraz bardziej żenujący - okazuje się, że wciąż są ludzie, którzy to oglądają.
Nie wiem czy ludzie szukają jakiegoś "odmóżdżenia" po stresującej pracy czy nie potrzebują czegoś mądrzejszego niż "tania rozrywka".

poniedziałek, 25 marca 2019

O czytaniu i rekolekcjach.

Przez weekend czytałam  uparcie, bez przerwy „Mistrza i Małgorzatę” Bułhakowa.
To jedna z tych niewielu książek „ważnych” do których wracam i wciąż się zachwycam.

A teraz zabrałam się za reportaż Pawła Reszki – „Mali bogowie. O znieczulicy polskich lekarzy”.
Niby nic nowego, nie odkrywczego autor nie zapisuje – system służby zdrowia pełen absurdów czy nawet sami lekarze są dalecy od ideału.
A mimo to, gdy czyta się wypowiedzi lekarzy, studentów medycyny – jest to coraz bardziej przygnębiające, przerażające.

Podkusiło mnie by wybrać się do kościoła na rekolekcje wielkopostne w mojej parafii.
Myślałam: „A może teraz trafi się mądry rekolekcjonista co w prostych słowach powie to co ważne, istotne?”.
Myliłam się, rozczarowałam – zamiast tego na co po cichutku liczyłam – znów było jak zwykle, nie tak jak powinno.
Czy z ambony powinnam dowiedzieć się jakie przekonania polityczne [jedynie słuszne] ma ksiądz albo dlaczego psioczy na pana X?
Pomyślałam – to nie miejsce, nie czas na takie wywody – ksiądz zamiast przekonać kogoś religijnie wątpiącego mówi nie na temat.
A potem księża dziwią się dlaczego ludzie są im niechętni – bo w kościele po raz kolejny słuchają m. in. o polityce.

środa, 20 marca 2019

Tolerancja ... w teorii.

Mam wrażenie, że marzec ciągnie się i ciągnie.

W Internecie obejrzałam komedię „Za jakie grzechy, dobry Boże?”.
[Nie przepadam za komediami ale rzadko, czasem robię jakiś wyjątek].
Tradycyjna francuska rodzina, 4 córki i zięciowie dalecy od wyobrażeń rodziców – Żyd, Arab, Chińczyk i Murzyn.
Tolerancja brzmi dobrze ale chyba tylko w … teorii, w praktyce bywa różnie a film wyśmiewa poprawność polityczną.

sobota, 16 marca 2019

Paskudny charakterek.

Pewna G. ma całkiem paskudny charakter.
Można porozmawiać z nią o drobnostkach - i nic więcej.
Bo potem wykorzysta to przeciwko mówiącemu, przeinaczy.
Bo będzie tylko kręcić, plotkować, obgadywać, oczerniać. 
Niby żadna nowość, już nie raz pokazywała na "co ją stać".
W tym tygodniu znów urządzała sceny, siliła się na złośliwości.
A potem zachowuje jakby nic się nie stało, jakby nic nie mówiła.
Trzeba mieć z nią do czynienia - tylko jak wytrzymać z kimś takim?

niedziela, 10 marca 2019

Wietrznie.

Wietrznie - i to mocno.
Czy też wiatr coś przywieje?
A może jednak - wywieje?

W nocy nie mogę spać, krążę.
Za oknem - ulewa i wichura.

TVP KULTURA - pozytywnie zaskakuje.
Parę dni temu - monodramem Ewy Błaszczyk - "Oriana Fallaci. Chwila, w której umarłam".

Szał wokół Dnia Kobiet bywa męczący.
To jakby licytacja - kto dostanie więcej tulipanów, czekoladek?
Nie ograniczajmy się kwiatków i słodyczy tego 1 dnia w roku.

niedziela, 3 marca 2019

Marcowe kuszenie.

Całkiem rozmyły mi się ostatnie dni.
Nie umiem wyłuskać z nich nic istotnego.
Nie umiem zebrać ich w sensowną całość.
Czyżby to tak zwana nuda? "Proza życia?".

Mam pomysł na nowe opowiadanie.
Parę dni temu śnił mi się pokrętny sen - przerwany dzwonkiem budzika.
Sen, pomysł - z którym nie bardzo wiedziałam co zrobić i jak znaleźć to co przerwał budzik.
Dopiero dzisiejszy poranny spacer trochę rozjaśnił mi w głowie, poukładał skrawki i puzzle.

Marzec wydaje mi się niebezpiecznym miesiącem.
Marzec kusi przedwiośniem, cieplejszym słońcem.
Marzec kusi żeby iść na długi spacer, wybrać się w podróż.
Marzec kusi żeby coś zmienić a najlepiej żeby zmienić wszystko.

Do zaczytywania się: Patryk Świątek - "Weź wyjdź. Sztuka aktywnego odpoczywania przez cały rok".

sobota, 23 lutego 2019

Tydzień złych wiadomości.

K. rozwodzi się z mężem.

M. ma złośliwego raka.

Od kilku dni próbuję "przetworzyć" te informacje.
I łapię się na tym, jak to możliwe, że ja zajmuję się drobnostkami, idę na zakupy czy na spacer, śmieję się z jakiegoś żartu - a jednocześnie taka K. czy M. są zrozpaczone i w rozsypce.
Wiem, że jakiekolwiek słowa pocieszenia to zwykły banał, którego chciałabym uniknąć.

Do zaczytywania się: Anda Rottenberg - "Berlińska depresja. Dziennik".

piątek, 15 lutego 2019

Nie tak ... jak być powinno.

Wczoraj - Walentynki ale - chyba nie będzie tak romantycznie jak być powinno.
Wciąż myślę o pewnej S., która wcale i w ogóle nie może dogadać się z partnerem.
Są parą z 15 lat, mają małego synka, zaręczali się, mieli brać ślub - ale ślub to czas przeszły.
S. jest fajną, energiczną, konkretną dziewczyną, on - to trudny przypadek, choleryczny furiat.
Więcej jest tych złych momentów, kłótni i emocjonalnych przepychanek niż dobrych momentów.
S. trzyma się partnera - bo mają małe dziecko, są razem długo, mają wspólny kredyt na mieszkanie.
Dziecko będzie coraz większe - czy musi patrzeć na wieczne kłótnie i te huśtawki między rodzicami?
Rozumiem, że jest się z kimś naprawdę długo, to jakieś przyzwyczajenie, mnóstwo wspólnych spraw.
Ale mimo tego wszystkiego - jest też naprawdę źle, zamiast być razem - jest tylko nerwowa szarpanina.
Jak powiedzieć S.: "To chyba najwyższy czas powiedzieć dość dla tego związku bo będzie coraz gorzej"?
A może wciąż lepiej być z kimś - jaki on by nie był, nawet najgorszy - niż być "samotną matką"?

niedziela, 10 lutego 2019

Odpoczynek.

To jeden z tych dni, które kuszą żeby iść na długi spacer.
I niby jak tu uwierzyć, że nie ma jeszcze połowy lutego a zima może wrócić?
Cieplej, słonecznie, ptaki wariują, niebo tak mocno niebieskie, że aż razi w oczy.
Nie mnie jedną wyciągnęła na powietrze aura przedwiośnia - mijam spacerowiczów, biegaczy, rowerzystów.
W czasie spaceru - błądzę myślami, bez niekończącego skupiania się na planach i sprawach kolejnych dni.
I choć staram się codziennie wyprowadzać się na spacer - wciąż mam wrażenie, że to za krótko, za mało.

Patrząc na pewną J. - zawsze mam poczucie, że ona nie umie odpoczywać.
Chciałaby być wszędzie, zrobić wszystko - łapie się za 100 rzeczy jednocześnie.
Denerwuje się, bo trudno uniknąć nerwów, gdy nie udaje się zrobić wszystkiego na raz a tylko ona zrobi wszystko idealnie.
J., czasem, niby w żartach i czarnym humorze, powtarza, że nie będzie miała czasu umrzeć, że będzie żyć 200 lat.

czwartek, 31 stycznia 2019

Krążenie.

Nieco intensywne dni.

1. Centrum Nauki Kopernik
Miejsce nieco przereklamowane, bilety - za drogie.
Rozumiem, że Centrum musi się utrzymać no ale ...
Ale - organizatorzy poszli w ilość, gadżety a nie jakość.
Dzieci mogą się wyszaleć a rodzice mają "święty spokój".

2. Kino Wisła (jedno z tych małych, studyjnych kin) - "Chłopiec z burzy".
Film - familijny, urokliwy, może nieco "wyciskacz łez", pro - ekologiczny.
I mimo jakiejś swojej cudowności - nie pozostaje w pamięci na długo.

3. Muzeum Etnograficzne
Miejsce - oszałamia, zachwyca, wciąga.
Można się tam zagłębić na długie godziny.
Chce się tam wracać żeby odkrywać więcej.

niedziela, 27 stycznia 2019

Wychodzenie "na prostą".

Kilka ostatnich dni męczyłam się z bólem zatok.
Dopiero teraz, wreszcie, wychodzę na "prostą".

To był dobry moment żeby nieco "zwolnić" - wciąż się uczę odpuszczać część spraw.
Może z pozoru zajmuję się drobnostkami ale nazbierało się nieco tych drobnych - istotnych rzeczy.

No i nieco małych przyjemności.
Trochę uporządkowałam notatki.
Czytam [mam kilka zaległych książek].
Wyciągnęłam z piwnicy ulubione porto.
Dziś rano wybrałam się na dłuższy spacer [czapka - obowiązkowo].

Z pewną A. nie możemy się nadziwić: G. nie umie przestać się wściekać.

Zastanawiam się jak "oduczyć" pewne G. i D. słuchania okropnej stacji radiowej.
Prowadzący audycje dziennikarze, puszczana muzyka - prezentują sobą żenujący poziom.
Wiem, że o gustach się nie dyskutuje tylko czemu dręczą innych najgorszym koszmarkiem?

niedziela, 20 stycznia 2019

Żeby nie było ...

No i jest - oto one - dopadło mnie przeziębienie.
Ostatnio chyba poczułam się zbyt pewnie, zbyt dobrze.
Myślałam: to inni kaszlą, kichają a mnie choroby omijają.
A więc, żeby nie było mi za dobrze - kicham i ja, zatoki - bolą.

Wczoraj wizyta K, był tylko przejazdem - ale i tak nieco zmęczył swoją obecnością.
K. jest miły, zrobi wszystko o co się go tylko poprosi ale jest też upierdliwo - męczącym typem.
Jest kimś, kto nie umie słuchać, rozmawiać tylko snuje monologi o dziwnych teoriach spiskowych.

niedziela, 13 stycznia 2019

Wędrówki po języku.

Do zaczytywania się: Grzegorz Leszczyński - "Daję słowo. Wędrówki po języku i literaturze".
O książce możecie więcej przeczytać choćby tutaj:
https://www.strefapsotnika.pl/daje-slowo-wedrowki-po-jezyku-i-literaturze-grzegorz-leszczynski/

Czasem mam wrażenie, że niektórzy ludzie nie potrafią poprawnie mówić ani pisać.
I to bez żądania aby byli drugim Kopalińskim, Bralczykiem i używali trudnych słówek.
Może wracamy do czasów pierwotnych? Liczą się tylko skróty i obrazki? SMS i MMS?
Nie czytanie równa się umysłowe otępienie, nie umiejętność pisania, wysławiania się, skojarzeń?

Słuchając/ czytając czyjeś "wypociny", widząc straszne błędy w najprostszych słowach, niezrozumienie co znaczy jakieś słowo - mam ochotę powiedzieć kilka "miłych, uświadamiających" słówek.

czwartek, 3 stycznia 2019

Brak postanowień.

Stanisław Barańczak - "Tekst do wygrawerowania na nierdzewnej bransoletce, noszonej stale na przegubie na wypadek nagłego zaniku pamięci"
 
Jeżeli coś cię boli:
- dobra wiadomość: żyjesz.
- zła wiadomość: ten ból czujesz wyłącznie ty.

To wszystko dookoła,
co cię szczelnie otacza
nie czując twego bólu,
jest to tak zwany świat.
Ubawi cię, że jest on realny i jedyny,
a lepszego nie będzie przynajmniej póki żyjesz.

Gdy już skończysz się śmiać,
odrzuć logiczny wniosek,
że taki świat być musi
przywidzeniem lub snem. Traktuj go całkiem serio,
jak on przed chwilą ciebie -

dokonując wyboru
specjalnej ciężarówki, By w określonym miejscu
i ułamku sekundy
potrąciła cię, kiedy
przechodziłeś przez jezdnię."

Moje postanowienie na 2019 to brak postanowień.
Nie nastawiam się: muszę zrobić to a z tamtego zrezygnować.
Nie wypisuję punktów do odhaczenia, zrobienia, zobaczenia.
Wszystkie moje wielkie plany mogą okazać się wielkim niczym.
Nic nie muszę. Co najwyżej - mogę.