niedziela, 8 grudnia 2019

Autobusowe rozmówki.

Wczoraj po południu czekała mnie dłuższa podróż autobusowa.
Nawet nie sądziłam, że jeszcze tyle osób podróżuje autobusami PKS.
Zajęłam jedno z ostatnich wolnych miejsc, obok przypadkowego jakiegoś pana, którzy drzemał.
Pan ocknął się dość szybko, gdy się poruszył ujawnił się jego fatalny stan oraz odór dawno nie mytej osoby.
Pan okazał się ożywiony, zainteresował się książką, którą czytam a stąd niedaleko już było do jego monologu.
Pan mówił o Hemingwayu, Szekspirze, opowiadał o swoim pobycie we Włoszech, lekko przeszedł do domorosłego filozofowania.
Nie mam nic przeciwko lekkim, ogólnym rozmowom w autobusie ale nie jestem osobą, która wywnętrza się każdej napotkanej osobie.
Ów pan, chyba w pewnym momencie zorientował się, że nie jestem zbyt entuzjastycznie  nastawiona do rozmowy i jego dociekliwych pytań, uciszył się.
Po wyjściu z autobusu - wreszcie mogłam wziąć głębszy oddech [nie miałam gdzie się przesiąść, większość podróżnych jechała na długie trasy].
I pomyślałam - gdyby ów pan, u którego widziałam przebłysk inteligencji był zadbany, bez podejrzenia o nałogowe picie, czy byłby inaczej postrzegany?
Mam wrażenie, że osoby, które znajdują się, choćby na skraju na skraju bezdomności, nałogów, nie znajdują się tam bo chcą czy jest to splot okoliczności?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz