To jedna z tych niewielu książek „ważnych” do których wracam i wciąż się
zachwycam.
A teraz zabrałam się za reportaż Pawła Reszki – „Mali bogowie.
O znieczulicy polskich lekarzy”.
Niby nic nowego, nie odkrywczego autor nie zapisuje – system
służby zdrowia pełen absurdów czy nawet sami lekarze są
dalecy od ideału.
A mimo to, gdy czyta się wypowiedzi lekarzy, studentów
medycyny – jest to coraz bardziej przygnębiające, przerażające.
Podkusiło mnie by wybrać się do kościoła na rekolekcje
wielkopostne w mojej parafii.
Myślałam: „A może teraz trafi się mądry rekolekcjonista
co w prostych słowach powie to co ważne, istotne?”.
Myliłam się, rozczarowałam – zamiast tego na co po
cichutku liczyłam – znów było jak zwykle, nie tak jak powinno.
Czy z ambony powinnam dowiedzieć się jakie przekonania
polityczne [jedynie słuszne] ma ksiądz albo dlaczego psioczy na pana X?
Pomyślałam – to nie miejsce, nie czas na takie wywody –
ksiądz zamiast przekonać kogoś religijnie wątpiącego mówi nie na temat.
A potem księża dziwią się dlaczego ludzie są im niechętni
– bo w kościele po raz kolejny słuchają m. in. o polityce.
Też mam takie książki, do których lubię wracać. Zdarza się niestety, że się nimi rozczarowuję, to jest o wiele bardziej bolesne, niż nietrafione pierwsze czytanie :)
OdpowiedzUsuńRekolekcje odradzam. Nie wierzę już, że można w kościele usłyszeć cokolwiek mądrego czy głębokiego.