sobota, 27 lipca 2019

Rozczarowanie.

Parę dni temu wybrałam się do warszawskiego ZOO.
Później żałowałam tej wizyty, sama "zniszczyłam", zrewidowałam swoje skojarzenia, wspomnienia o tym miejscu.
Ostatni raz byłam w ZOO w czerwcu 2003 roku, wybraliśmy tam naszą licealną klasą, tuż przed zakończeniem roku szkolnego gdy dni w szkole są już "luźniejsze".
Może w pamięci zapadła mi jakaś szczególna, niepowtarzalna atmosfera tamtego dnia bo teraz chodząc alejkami ZOO czułam jedynie trudne do określenia rozczarowanie.
Szkoda mi było zwierzaków, które wyglądały na umęczone, znudzone a samo ZOO jest mocno skomercjalizowane - to zupełnie inne miejsce niż z moich wspomnień.
Mnóstwo budek z lodami, słodyczami, kawiarnie, maskotki, kolejki, bryczki - wszystko jest dla dzieci i pod dzieci a zwierzęta są na ostatnim miejscu, można "rzucić im przelotne spojrzenie".
Wiem, że ZOO musi się z czegoś utrzymać, że m. in. dlatego bilety wejściowe nie są najtańsze a zamiast skupić się na zwierzętach - jest tam mnóstwo tandety a rodzice mogą zostawić tam "majątek".

Wczoraj po południu - wpadła z wizytą B.
Choć "nadrabiała miną" siląc się na dobry humor - widziałam, że tego humoru jej brak.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz