niedziela, 2 października 2016

Wolniej.

Październik zaczął się mgliście.
Sobotni poranek utonął w solidnej, mocnej mgle.

A ja - zwolniłam.
Nie miałam wyjścia.
Tak podpowiadał rozsądek.
W ciągu tygodnia dopadło mnie przeziębienie.
To ... tylko przeziębienie ale organizm odmówił współpracy.
Powrót pieszo z drobnych zakupów był jak wyprawa w Himalaje.
Odpuściłam sobie codzienne, popołudniowe rowerowe "wyprawy".
Musiałam "przysiąść", przystopować, zwolnić na pierwszy bieg.
Plusem jest to, że nadrobiłam nieco zaległości czytelniczych.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz