Za oknem - szaro, zimno i wietrznie.
Opijam się ulubioną owocową herbatką.
Przeziębienie wciąż nie odpuszcza.
Wpadłam w jakieś koszmarne, chorobowe błędne koło.
Jedno przeziębienie mija a za moment łapię następnego wirusa.
Od miesiąca chodzę przeziębiona i coraz bardziej zmęczona.
Przez pewną G. któregoś dnia, może już niedługo, nabawię się ciężkiej nerwicy.
Mam dość jej zmiennych humorów, użalania się nad sobą, knucia i kombinowania.
Szukam choć odrobiny optymizmu ale jestem już chyba zbyt zniechęcona.
Z niecierpliwością obserwuję małe kiełki lawendy, którą zasiadłam jakiś czas temu.
W międzyczasie - czytam, trochę piszę, porządkuję.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz