czwartek, 27 kwietnia 2017

Droga do zakupoholizmu.

Wciąż zadziwia mnie pewna X.
X. jest na prostej drodze do zakupoholizmu.
Wciąż szpera w Internecie, szuka nowych ubrań i okazji.
W tym tygodniu kurier przywiózł jej 2 paczki z ubraniami.
W jednej z tych paczek był żakiet za 200 zł przez Internet.
Okazało się, że coś jest jednak nie tak i ma być wymieniony.

Kupowanie ubrań przez Internet jakoś mnie nie przekonuje.
Wolę coś przymierzyć, dotknąć, zobaczyć jakie jest naprawdę.
Ubranie na fotografii może być zupełnie inne w rzeczywistości.

X. czasem wspomina o dalszym losie tych kupowanych ubrań w Internecie.
X. założy coś raz lub dwa, okazuje się, że ubranie jednak nie leży na niej idealnie.
I ona już tego więcej nie zakłada a dana rzecz wisi smętnie w nieskończoność w szafie.
Czasem X. daje to znajomej do poprawki a po poprawce i tak, mimo wszystko, już tego nie zakłada.
Może nie trzeba kupować żakietu za 200 zł w Internecie tylko iść do sklepu i coś dobrze dopasować? 
Do niczego to nie prowadzi - X. wydaje pieniądze na poprawki i wciąż szuka nowych, kolejnych rzeczy.

Mam w szafie o wiele mniej ubrań niż opisywana X.
Mam mniej rzeczy ale takie, które naprawdę noszę a ubrania pasują do siebie.
Nie kupuję ubrań w Internecie po to żeby je oddać albo szukać krawcowej i poprawiać.
Unikam sieciowych, znanych sklepów bo ubrania są nijakie, przereklamowane i kosztują dużo.
Płaci się za tzw. markę, że w sklepie jest elegancko a ekspedientka jest miła [bo to jej praca].
Nie muszę mieć szafy wypchanej ubraniami po kilkaset złotych, nie przechwalam się metkami.
Może nie trzeba kupować żakietu po 200 zł tylko iść do sklepu i coś dobrze dopasować?
Ostatnio wyszperałam porządny, wiosenny płaszczyk za 50 zł w ciuchlandzie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz