Wczoraj w odwiedziny wpadła S. z J.
Synek S. jest wygadanym kilkulatkiem.
Synek S. jest wygadanym kilkulatkiem.
Jednocześnie J. jest chudzielcem o ziemistej cerze.
Mały prawie nic nie jje, nic mu nie smakuje, marudzi.
Niestety - w jego zachowaniu jest sporo winy S.
S. nie mogła znieść, że on płacze więc spełniała jego zachcianki.
Efekt - J. nie zje zupy, obiadu, ucieka na widok warzyw i owoców.
Mój wniosek - gdy dziecko dostaje coś jeść w domu to jest do tego przyzwyczajone, jedzenie jakichś rzeczy to naturalna potrzeba a jego całodzienną przekąską na oszukanie i uspokojenie nie staje się pół bułki czy batonik.
Zdecydowanie tak jest! Ale ludziom brakuje konsekwencji nawet w karmieniu własnych dzieci.
OdpowiedzUsuń