piątek, 24 marca 2017

Zwolnione tempo.

Przeszłam się jednak do lekarza.
Przegrałam z przeziębieniem, zmęczeniem.
Snuję się po domu w dość zwolnionym tempie.
Dopiero teraz poczułam się całkiem bezsilna.
Biorę leki, mierzę ciśnienie i ... kicham.

J. podobno codziennie dopytuję się jak się czuję.
Skąd u niej taki przypływ martwienia się o mnie?

Co zrobić z tym czasem, który teraz mam?
Nadrabiam wreszcie zaległości książkowe.
Stosik z książkami nareszcie zaczął maleć.

A ja wróciłam do "Czekolady" Joanne Harris.
Film o tym samym tytule ma swój urok. jest optymistyczny.
Ja jednak bardziej wolę książkę, trochę bardziej niepokojącą.

Przy okazji drobnych porządków wyciągnęłam swoje stare dzienniki.
Ten pierwszy zeszyt, w którym zaczęłam pisać pod koniec 2 klasy liceum jest już nieco żółty na rogach.
Zaczęłam przeglądać, wczytywać się w kolejne notatki, które wydają się być jak z innej rzeczywistości.
To naprawdę byłam ja? Przecież to moje pismo, przypominają mi się jakieś sytuacje o których piszę.
Nie wiem warto wracać do tego było, czasem dość dawno temu, przecież nie zmienię tego ani siebie.
Zbyt żal wyrzucać mi tych zeszytów ale może powinnam schować gdzieś głęboko by nie stały się cicho tykającą bombą.

2 komentarze:

  1. Też tak mam - czasem dopiero jak pójdę do lekarza przyjmuję do wiadomości, że jestem chora :-) Zazdroszczę czasu na czytanie!

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie lubię chodzić do lekarzy a jak już idę to znak, że naprawdę źle się czuję.
    Ale przynajmniej czytam, to już coś.

    OdpowiedzUsuń