środa, 23 sierpnia 2017

Mgliście.

"Dzień dobry Cicely. 8.00 rano. Skończcie jeść naleśniki i nalejcie drugą filiżankę kawy. Powitajcie nowy dzień. Temperatura wciąż spada. Od 23 dni widno jest tylko przez półtora godziny. Nie widać horyzontu. Spece od pogody zapowiadają kolejną burze. Ostatnio się nie mylą. Sprawdźmy kalendarz. Pusto. Nastał sezon na klaustrofobie. To czas gdy ściany wydają się mieć ochotę na Was rzucić. Schowajcie gdzieś broń, trzeba to przetrzymać."
["Przystanek Alaska" - Chris Stevens].

Dzisiejszy poranek całkiem chłodny i szary.
I przede wszystkim bardzo mglisty, niewyraźny.
Czyżby to jesień zbliżała się małymi kroczkami?
Rano wychodząc z domu założyłam gruby sweter.

Dni mijają jakoś szybko, pospiesznie, pokątnie.
Niby nic nadzwyczajnego, jak zwykle, a jednak ...
Te drobnostki wciąż zajmują czas, myśli, energię.

G. wciąż chodzi uparcie radosny i zadowolony z siebie.
Tak jakby żył w jakieś różowej bańce - mydlanej.
Może jest jakiś ostatnim naiwniakiem - optymistą.
A może to ja gorzknieję i "wyrosłam" z optymizmu.

Do zaczytywania się: Elżbieta Cherezińska - "Płomienna korona".

Czytam skoro nie mogę spać.
Budzę się o 4.00 - 5.00 rano.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz