środa, 11 lipca 2018

Spotkania i dojazdy.

W niedzielę - odwiedziny D., rozmawiamy o książkach, które jej pożyczam.
Jeszcze długi spacer, D. zachwycała się koszykami na stoisku z wikliną.

W poniedziałek - niespodziewana wizyta M. i T. z dziećmi.
Dwójka rozbrykanych chłopców [4 - latek i roczniak] bywa wyczerpująca.

Dziś - K. która bardzo długo się zasiedziała i bardzo dużo mówiła.

Trasa, którą codziennie jeżdżę samochodem, jest coraz bardziej uciążliwa.
Wciąż roboty drogowe na długim odcinku [plus korki], wczoraj jeszcze wypadek samochodowy.
Zastanawiam się jaką politykę wyznają drogowcy - tak źle coś zrobić żeby poprawiać to za 2 lata?
Gdyby od razu wszystko było zrobione solidnie i porządnie - firmy budowlane nie miałyby pracy.
Coraz bardziej żałuję, że nie mam możliwości przesiąść się w autobus [lub nie musieć dojeżdżać].
Z zazdrością zerkam rankiem na ludzi, którzy mają czas biegać czy jeździć rowerem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz