wtorek, 3 lipca 2018

Zmęczenie.

Nie ma to jak wizyta rodzinki.
Niby krótko - przyjazd w niedzielę wieczorem, wyjazd - dziś rano.
Ale to właśnie te krótkie "rodzinne naloty" są najbardziej męczące.
Harmider, pięć tematów jednocześnie, telewizor straszący meczami.
Doszłam do granicy cierpliwości dla rodzinki, byłam nimi zmęczona.
Miałam nawet ochotę wyłączyć korki elektryczne - dość już tego sportu.

Czasem żałuję, że doba nie ma 48 godzin.
Może udałoby mi się skupić na tym co ważne a nie na drobnostkach.
Może zajęłabym się wreszcie tym co muszę wciąż i wciąż odkładać.
Wolałabym zrobić mniej ale dokładniej, uważniej, spokojniej.

Do zaczytywania się: "Lawa, owca i lodowce. Zadziwiająca Islandia" - Agnieszka Rezler.

1 komentarz:

  1. Och, jaką ciekawą książkę znalazłaś! Nie słyszałam o niej. Rodzina bywa bardzo męcząca, zwłaszcza podczas mundialu :-)

    OdpowiedzUsuń