"To jest wieczór na piosenkę - pomyślał
Włóczykij. - Na nową piosenkę, która składać się będzie w jednej części z
nadziei, w dwóch z wiosennej tęsknoty i której resztę stanowić będzie
niewypowiedziany zachwyt, że mogę wędrować, że mogę być sam i że jest mi
z sobą dobrze."
[Tove Jansson - "Opowiadania z Doliny Muminków"].
Lipiec wydaje mi się trudny do opisania.
Może przez zbyt wiele drobnostek w zbyt krótkim czasie.
Ale, mimo to, cieszę się, że sporo rzeczy uporządkowałam.
Teraz, z nieco lżejszym bagażem spraw mogę ruszyć dalej.
Snuję plany na wyjazdy bliższe i dalsze [szczególnie dalsze].
Zwłaszcza w miejsca, które "chodziły" za mną od dawna.
Miejsca, które kusiły, ciągnęły, nie dawały "spokoju".
Snuję plany bardzo ogólne, pozwalam sobie na niewiadomą.
Nie muszę odhaczyć koniecznych miejsc "do zwiedzenia".
Zobaczę gdzie zaprowadzi mnie droga i boczne uliczki.
Z małych zachwytów: zerkam przez okno na zachmurzone niebo tuż przez burzą.
Czytasz Muminki latem? Ja też powinnam. Kiedyś to był mój wakacyjny rytuał :-)
OdpowiedzUsuńMuminki wciągają. Nie wiem czy da się z nich wyrosnąć :)
OdpowiedzUsuń