Grudniowy szron wkradł się dziś na trawniki i ogołocone gałęzie drzew.
Mglisty poranek, być może jeden z wielu, w którym mogłabym zniknąć.
Po południu byłam na poczcie, wysyłałam kilka przesyłek.
Coraz dłuższy ogonek ludzi do jednego okienka, nieprzyjemna atmosfera.
I jedna pani z poczty przy okienku - miota się, burczy, jest zdenerwowana.
Wizyta na poczcie [w okresie przedświątecznym] równa się koszmar?
Patrząc dziś na D. i G. utwierdzam się w przekonaniu, że to ciuchowe zakupholiczki.
Nie ważne jakie ubranie, nie ważne, że panie utoną w długach - ważne jest nowe ubranie.
Do zaczytywania się: Kiran Desai - "Brzemię rzeczy utraconych".
Literatura indyjska a autorka, sposobem narracji, kojarzy mi się z Zadie Smith.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz