wtorek, 19 kwietnia 2016

Nie na 100%.

Poranek z przygnębiającym, sinoszarym niebem.
Jeden z tych poranków, kiedy nie można pozbyć się myśli: "Gdzie by tu się schować?".
Gdzie by się schować, przeczekać do jutra, zniknąć, nie musieć być na 100%.

Parę dni temu ściągnęłam ze strychu rower.
Do tej pory wykręciłam się sama przed sobą.
Nieciekawą pogodą, przeziębieniem, brakiem czasu, zmęczeniem.
Ale postanowiłam zdecydowanie zacząć wreszcie sezon rowerowy.

Do czytania: "Listy do domu" Sylvii Plath.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz