czwartek, 30 listopada 2017

Po kolei.

Poniedziałek - dość paskudne przedpołudnie.
Po południu na dokładkę wizyta u dentystki.
Wyrywanie ósemki, nic przyjemnego.

Wtorek - rozleniwiony.
Dzień drobnostek, małe przyjemności.
Aż trudno mi uwierzyć, że jest tak spokojnie.

Środa - znów zbyt pospieszna.
W kółko ktoś tylko coś chce i chce.

Dzisiaj - zaczął mocno padać śnieg.
Idę powoli od przystanku do domu.
Tylko wirujące białe płatki wokół mnie. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz