poniedziałek, 30 maja 2016

Przynajmniej nie zmokłam.

Po południu słońce przypieka, robi się duszno.
W oddali widzę granatowe, burzowe chmurzyska.
Myślę, że może powinnam przyspieszyć kroku.
Żeby zdążyć na autobus i przed deszczem.

Wsiadam w ten sam autobus co zwykle.
W środku dostrzegam kilka znajomych twarzy.
Tak jak ja, regularnie jeżdżą tym autobusem.

Autobus wjeżdża w te granatowe, burzowe chmurzyska.
W szyby tłuką wielkie krople deszczu, w oddali mruczy burza.
Inni pasażerowi pospiesznie zaczynają zamykać pouchylane okna.
W którymś momencie odkładam czytaną książkę na kolana.
Zapatrzyłam się na krople spływające po szybie autobusu.
Gdy dojeżdżam na miejsce po deszczu nie ma śladu.
Jest chłodniej a przez chmury znów przebija słońce.
A ja, przynajmniej nie zmokłam.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz