Marzec wydaje mi się pokręconym, podstępnym miesiącem.
Marzec kusi wiosną, słońcem grzejącym coraz mocniej w twarz.
Ściągamy czapki zapominając o przymrozkach czy zaskakującym śniegu.
Zagłębiałam się ostatnio w twórczości Virginii Woolf.
Czytałam jej dzienniki, listy, "Własny pokój", "Eseje wybrane".
W zeszłą sobotę - pogrzeb w rodzinie J.
Garstka osób, krótka msza, cmentarz.
Pogrzeb jeszcze "zdążył się odbyć".
Kilka dni później zaskoczyła mnie informacja o kolejnej śmierci.
J. podchodzi z dalszych okolic a przy obecnych zaostrzeniach - nikt ze znajomych nie wybierał się na pogrzeb.
Mam wrażenie, że w marcu, wraz ze śmiercią pewnej M., zaczęła się seria pogrzebów, co kilka dni umierał ktoś kolejny.
Jest w marcu coś niejednoznacznego, niepewnego.
I tylko pewna G. jest bezczelna "jak zawsze", że bardziej się "nie da".
Marzec to taki trudny miesiąc! Każde ubranie może się przydać, lepiej nie chować niczego do szafy.
OdpowiedzUsuńNiestety, pogrzebów sporo, a i tak nie można na nie pójść.